fish bowl
Te jeszcze stare, no może nie tak bardzo, ale wystarczająco, by były pod sobą.
***
byłeś
jak Chrystus - chciałeś umierać za miliony
stopniowo
spalać siebie i wypalać mnie
od środka
pożarem
czerwieńszym o tę krew wypływającą z piersi twojej i oczu
studziłeś
ją
słowami o
potrzebie ciebie w ziemi. wyliczankami
w których
byłam milion pierwsza, czyli nie ta,
za którą
śmierć miała być ofiarnie piękna.
mówiłeś: poczekaj (czekanie otwiera we mnie ssące usta:
wargi, co brakiem ciepła spierzchnięte
pękały
na pół)
*** (gazety)
rosyjskie
pokojówki skaczą
z
siedemdziesiątego siódmego piętra budynku
w
siódmej dzielnicy nowego jorku,
ustalając
nową definicję szczęścia.
znowu
czytam poranne dzienniki i piję
zimną
kawę, czyli zaplatam koronę cierniową
z dawnych
dni.
mimo że
temperatura odczuwalna ciągle spada
chodzę na
piechotę. zawsze mówiłeś
że świat
poznaje się przez ból i dotyk,
więc
obserwuję ulice i spisuję nowe doświadczenia
by
stworzyć elementarz dla dorosłych
czyli dla
tych, którym nie wyszło.
samotność,
seks, senność, sobota, spaghetti
doszłam
do momentu, w którym trzeba zrozumieć noworosyjską definicję
kolejnego,
elementarnego pojęcia
szczęście
*** (Ewa)
mówiłeś: ulepię
ciebie od nowa
gliną moich pragnień. wyrzeźbię ustami
miękkie i drobne ciało, które naprężone pod ciężarem języka
należeć będzie do mnie
po raz pierwszy to nie miał być powrót, lecz początek
może dlatego nagle moja nagość
stała się zimna i gładka jak tafla obojętna
na dłuto twoich rąk
i choć krzyk rósł między nami
stałam się ja-
twoje dzieło przestraszonych warg
suchych i zdartych od szorstkości mojej skóry
pachnącej tym, co we mnie dla ciebie umarło*
gliną moich pragnień. wyrzeźbię ustami
miękkie i drobne ciało, które naprężone pod ciężarem języka
należeć będzie do mnie
po raz pierwszy to nie miał być powrót, lecz początek
może dlatego nagle moja nagość
stała się zimna i gładka jak tafla obojętna
na dłuto twoich rąk
i choć krzyk rósł między nami
stałam się ja-
twoje dzieło przestraszonych warg
suchych i zdartych od szorstkości mojej skóry
pachnącej tym, co we mnie dla ciebie umarło*
***
Jackie,
już pora zrozumieć: dorosłość to jednoosobowa gra,
monopoly de luxe, wciąż wracasz na start
wygrywasz lub przegrywasz sama ze sobą
i to jest bilans ujemny jak temperatura za oknem, w Tobie,
bo na starość się marznie, szarzeje, skraca włosy
zaczyna palić jednego po drugim:
trzeba mieć przyczynę śmierci, zaraza miłości wykorzeniła się
po naszych babkach juliach, już nie umrzemy kochając.
ale nie płacz, Jackie. jak ty to sobie wyobrażałaś, że pęknie ci serce?
pękają tylko guzy, robią się raki, wylewy, nic więcej. dlatego nie bądź śmieszna,
nie dorastaj.
monopoly de luxe, wciąż wracasz na start
wygrywasz lub przegrywasz sama ze sobą
i to jest bilans ujemny jak temperatura za oknem, w Tobie,
bo na starość się marznie, szarzeje, skraca włosy
zaczyna palić jednego po drugim:
trzeba mieć przyczynę śmierci, zaraza miłości wykorzeniła się
po naszych babkach juliach, już nie umrzemy kochając.
ale nie płacz, Jackie. jak ty to sobie wyobrażałaś, że pęknie ci serce?
pękają tylko guzy, robią się raki, wylewy, nic więcej. dlatego nie bądź śmieszna,
nie dorastaj.
*** (10.07.2007)
wiesz, psy poumierały, w telewizji przestali puszczać Muminki,
więc chyba dorosłam. a na podwórku
przekwitły bzy i cały ten mój świat
zginął śmiercią ironiczną pod kołami karetki
więc chyba dorosłam. a na podwórku
przekwitły bzy i cały ten mój świat
zginął śmiercią ironiczną pod kołami karetki
bardzo lubię
OdpowiedzUsuń