Wódka + determinacja + filozofia = dobra poezja

Nie wiem, dlaczego pierwszy wpis jest o Wojaczku i czemu ma to służyć, ale widocznie tak powinno być, że blogi zaczyna się od tego, co tak mocno zafascynowało. I teraz, z perspektywy tych paru lat nie wiem, czy bardziej zafascynowały mnie jego wiersze, czy biografia. Albo jedno i drugie.

Chciałam napisać, że Rafał Wojaczek to taki polski Rimbaud, ale to jest okropnie denerwujące, gdy używa się w naszym dyskursie tych określeń polski Tyson, polska Whitney Houston. Dlatego Rafał Wojaczek to Rafał Wojaczek, z całym swoim wykolejeniem, chorobą i w końcu z samobójstwem.

Miałam 16 lat, gdy przeczytałam Dla Ciebie piszę miłość i gdzieś między wersami gdzie Twój język/ który by koił ból znalazłam wszystko to, czego szukałam, choć języka wtedy chyba brakowało. Teraz mam 21 i czytam to samo.


Urodziłem się w 1945 r. Chodziłem do szkół, dorastałem w bibliotekach, na dworcach kolejowych, w domach cudzych i mniej cudzych, w barach lepszej i gorszej kategorii, w jeszcze innych miejscach. Pływałem po rzekach, jeziorach i po wielkiej wodzie także. Udzielałem się Przygodzie- „Ziemia wolna mi była, niestety”. Niekiedy umierałem i wtedy z tamtej strony życia odpowiadałem: a kuku. Wystarczy?
PS. Mogę też inaczej”

Rafał zaczynał od majsterkowania, przez fotografię, poezję, aż do piecyka gazowego. Fotografował smutne ulice i smutnych ludzi ze swojego małego miasteczka - Mikołowa. Potem wyjechał, zamieszkał z ojcem w Kędzierzynie, zaczął pisać, a swoje utwory odczytywał, gdy wracał do swoich mikołowskich przyjaciół. Pierwszy raz wtedy zwierzył się, że chyba zbyt często pije. Zakochuje się i razem ze Stefą wymieniają się listami. Dla Wojaczka ta korespondencja stała się czymś więcej - szukaniem pomocy. Pisali ze sobą trzy lata. W międzyczasie Rafał wyprowadził się do Wrocławia i związał z Teatrem Laboratorium, tworzyli razem nową awangardę. Debiutował w 1965 roku, w tym samym roku, w którym wyszedł ze szpitala psychiatrycznego. To był debiut, który szokował, fascynował i niepokoił. I tak było przez całe jego życie. Tam była na równi śmierć z miłością, kobiecość z brutalnością, ohydna cielesność i piękno. Raz kobieta jest obiektem, który należy adorować, a raz jest tylko sromem. To Wojaczek. Trochę przerażający, zapomniany. Ale genialny.

MUSI BYĆ KTOŚ, KOGO NIE ZNAM, ALE KTO ZAWŁADNĄŁ MNĄ, MOIM ŻYCIEM, ŚMIERCIĄ I TĄ KARTKĄ









Komentarze

Popularne posty z tego bloga

angelene

Jackie and the Balkans