Posty

Wyświetlanie postów z 2013

nagi styczeń

styczeń - jeszcze zimno, ale będzie zimniej mi w kożuchu niż gdy jestem naga prawda: mróz nie łapie mojego ciała z kości bez krwi pulsującej, bez rytmu przepływu, który wyznacza nam spokój to wczoraj. dziś z nieba spadają bogowie, zaczyna się wojna na życie bez twojej śmierci.

mieszkam w Polsce

ojczyzna to ziemia zdolna cię zabijać jestem polką, od urodzin jedną stroną jedną nogą poza sobą. przychodzę i wychodzę bo gęścieje wszystko obok, ja już rzadziej jestem twoje krakowskie przedmieście teraz tu gęsto i duszno i trzeba się przystosować, zasymilować, pewnie byłoby łatwiej gdybyś kazał mi czytać konopnicką i bronić częstochowy (powiedz mi, tato, co mam zrobić że chcę by ten dom, miasto i kraj porwał wiatr, zabrał dziad i wsadził do worka)

Jackie and the Balkans

Jackie, widzę po twoim ciele że jest lato spala się czerwiec, ćmi się też w tobie i na wierzchu zostaje jałowy naskórek jak gdyby brudna skórka pomarańczy. tak złuszczają się marzenia, złażą z ciebie z pierwszą kreską powyżej dwudziestu pięciu za oknem i jak co roku nie wiem: czy to od gorąca czy tak ma być że uchodzi z nas to na co brakuje miejsca. zostaje nam więc znów stały czerwcowy obrazek: na mnie twoje miękkie mięśnie, wypalone z marzeń ciało czemu każesz mówić sobie znane ci na pamięć opowieści o starej wojnie, o miękkim podbrzuszu? śmiejesz się przecież jesteś mój churchill a ja twoje bałkany

bajka

jest koniec lutego i coś się zmienia z plant znikają chochoły miasto zakwita w powietrzu wiszą ładne dni choć nie mogą spaść bo ty tu jesteś dlatego idź nie odwracaj głowy nie wracaj wcześniej spłać rachunki sumienia za połamane taborety dziesięć lat umierania dom stanie się lżejszy o parę trzasków będziesz daleko a gdy kiedyś przystawisz ucho do ziemi usłyszysz tupot stóp syna i to będzie dla ciebie złagodzenie wyroku opowiem mu jeszcze (by nie zapomniał) że poszedłeś jak jaś do krajów ciepłych by odtajało ci serce dzieci wierzą w bajki

fish bowl

Te jeszcze stare, no może nie tak bardzo, ale wystarczająco, by były pod sobą. *** byłeś jak Chrystus - chciałeś umierać za miliony stopniowo spalać siebie i wypalać mnie od środka pożarem czerwieńszym o tę krew wypływającą z piersi twojej i oczu studziłeś ją słowami o potrzebie ciebie w ziemi. wyliczankami w których byłam milion pierwsza, czyli nie ta, za którą śmierć miała być ofiarnie piękna. mówiłeś: poczekaj (czekanie otwiera we mnie ssące usta: wargi, co brakiem ciepła spierzchnięte pękały na pół) *** (gazety) rosyjskie pokojówki skaczą z siedemdziesiątego siódmego piętra budynku w siódmej dzielnicy nowego jorku, ustalając nową definicję szczęścia. znowu czytam poranne dzienniki i piję zimną kawę, czyli zaplatam koronę cierniową z dawnych dni.  mimo że temperatura odczuwalna ciągle spada chodzę na piechotę. zawsze mówiłeś że świat poznaje się przez ból i dotyk, więc obserwuję ulice i spisuję nowe doświadczeni

move it

jest jak jest, ale poezja nie wybucha jak pasja do tańca u wszystkich Polaków, dlatego trzeba się zbierać z digarta i szukać miejsc nowych, a nim się znajdzie kolejne to łatwiej założyć dziewięćdziesiąte dziewiąte konto i próbować nie zapomnieć hasła. trening funkcjonalny.

Wódka + determinacja + filozofia = dobra poezja

Nie wiem, dlaczego pierwszy wpis jest o Wojaczku i czemu ma to służyć, ale wi docznie tak powinno być, że blogi zaczyna się od tego, co tak mocno zafascynowało. I teraz, z perspektywy tych paru lat nie wiem, czy bardziej zafascynowały mnie jego wiersze, czy biografia. Albo jedno i drugie. Chciałam napisać, że Rafał Wojaczek to taki polski Rimbaud , ale to jest okropnie denerwujące, gdy używa się w naszym dyskursie tych określeń polski Tyson, polska Whitney Houston. Dlatego Rafał Wojaczek to Rafał Wojaczek, z całym swoim wykolejeniem, chorobą i w końcu z samobójstwem. Miałam 16 lat, gdy przeczytałam Dla Ciebie piszę miłość  i gdzieś między wersami gdzie Twój język/ który by koił ból  znalazłam wszystko to, czego szukałam, choć języka wtedy chyba brakowało. Teraz mam 21 i czytam to samo. Urodziłem się w 1945 r. Chodziłem do szkół, dorastałem w bibliotekach, na dworcach kolejowych, w domach cudzych i mniej cudzych, w barach lepszej i gorszej kategorii, w jeszcze innych miejscach.