warszawska jesień (od)nowa
koniec września, koniec wisły
resztki słońca pulsowaniem wchodzą pod oczy;
już zawsze listopad
z form robi się ta barowa; śnięte ćmy i tanie pszczółki
na chodnikach krusi chłopcy w dużych ciałach, dawniej: mężowie,
bóg przymyka oko
krzyczę: ten świat nie jest mój, granice wracają w łożyska
przepływ przeciwciał, współciał wibrujących
nie składam się już ze strachu
via: freshfrompoland.tumblr.com |
Komentarze
Prześlij komentarz