Posty

warszawska jesień (od)nowa

Obraz
koniec września, koniec wisły resztki słońca pulsowaniem wchodzą pod oczy; już zawsze listopad z form robi się ta barowa; śnięte ćmy i tanie pszczółki na chodnikach krusi chłopcy w dużych ciałach, dawniej: mężowie , bóg przymyka oko krzyczę: ten świat nie jest mój, granice wracają w łożyska przepływ przeciwciał, współciał wibrujących nie składam się już ze strachu via: freshfrompoland.tumblr.com

dziękuję za palce

Obraz
powroty do pisania jak wynurzanie się z wody, gdy nurt wciska cię pod powierzchnię, ale wracasz, bo przecież jesteś silny, łapiesz oddech i mija trochę czasu zanim naprawdę możesz oddychać bez bólu płuc. więc: dziękuję za palce ze wszystkich słów dziadka w głowie oddychają mi te o truskawkach z cukrem, kawie plujce i rumianku - nie odkłada się gorącej kawy na drewniany stół tak jak życia do wiosny bo czekanie zostawia ślady, drżeniem wtapia się w serce a ja ciagle czekałam na odwilż prosty rachunek zysków i strat: farewell miss agnieszka* via: tumblr.com *b.prus, lalka

ślady, rachunki

Obraz
pamiętasz, jak kiedyś biegliśmy, a słońce  rozcinało nam oczy, drzazgą wchodziło pod powieki -  teraz lipiec już tylko sypie mi na głowę popiół a słońce  sklepia nade mną świat -  oswojenie wszystkich win, spokój kości outliersiceland.tumblr.com/

if you hurt me

Obraz
*** ze słodyczy lubię wilgoć twoich ust suchość twoich słów z goryczy mów do mnie już tylko palcami *** via tumblr

ludzie kamienie

Zapamiętałam. Ludzie jak wiatr Przychodzą, odchodzą, robią trzask A może to było wszystko na odwrót Urosliśmy. Ludzie kamienie nie bergamoty; nie wiatr

angelene

nigdy zawsze to znoszone dżinsy jestem w modzie przetarta na kolanach ale nie jest najgorzej bo można ściąć włosy jeszcze krócej ------- Odkopuję z angelene, bo przecież za rok powinnam wydać książkę. Przynajmniej od piątku też wiem dlaczego już nie piszę, minęło tyle czasu. Pani taka młoda. pani chyba z porcelany Smacznego, a.

Dlaczego kłamiesz

Obraz
Są trzy choroby boskie w naszym stuleciu. Na raka wiadomo, umrze każdy, mały, duży, a lekarstwa i tak nie wymyślą, bo po co tylu ludzi na świecie. Depresja jest też, bo czasem biegniemy wolniej niż inni za kawałkiem chleba i już głowa nasza jest taka, że bierzemy wszystko do siebie i coś gdzieś przestaje stykać w poczuciu własnej wartości. Na depresję też umrzeć można i to jest straszne. Ale dla mnie najgorszą chorobą na świecie ( i nie wiem czy była wcześniej czy nie) jest kłamanie. To jest taki syf, że nie dość, że sprawiamy, że nam samym się przestawia wszystko to innym wokół też przestawiamy. A może najgorsze w tym jest to, że choćby ktoś nad tym myślał to i tak nie wymyśli nic, bo to jest nieuleczalne gorzej niż stwardnienia i raki wszystkich narządów. A nos Pinokia to bujda, w sumie jak to, że Disneyowska Mała Syrenka żyła długo i szczęśliwie. I może to jest gorzkie i bezsensowne, ale myślałam zawsze, że mamy gdzieś jakieś wartości, których trzymać się trzeba. Że kłamać bę